Pandemia COVID-19 niespodziewanie namieszała na rynku mieszkaniowym. Ze względu na lockdown i związane z social distancingiem zmiany codziennego trybu życia, zmieniły się również preferencje klientów. Zaczęto odwracać się od małych mieszkań w kierunku takich, które zaoferują więcej przestrzeni podczas pandemicznego zamknięcia. A szczytem marzeń stał się własny, nowy dom. Okazuje się, iż nie jest to końcowy trend, ponieważ na znaczeniu będzie zyskiwał popyt na używane domy.
Na sytuację osób planujących budowę lub zakup nowego domu największy wpływ miały zmiany cen materiałów budowlanych oraz usług budowlanych. Szacuje się, że od 2018 roku koszt budowy domu wzrósł aż o 25%. Co prawda w minionym roku wzrost ten nieco spowolnił, ale nadal był notowany. Taka zmiana jest ciężka do płynnego wpisania w już ustalone kalkulacje, więc chętni na dom muszą albo z niego zrezygnować, albo zaciągnąć większy kredyt.
Jest też trzecie rozwiązanie, które staje się coraz popularniejsze – zakup domu z rynku wtórnego. Ceny używanych domów są niższe niż nowych. Fakt, iż są one wykonane w starszych technologiach, często o gorszych parametrach użytkowych. Czasami też nie spełniają koniecznych wymogów odnośnie energooszczędności i ogrzewania. Jednak dobra informacja jest taka, iż rząd regularnie udostępnia środki w ramach programów prośrodowiskowych, dzięki którym można przeprowadzać np. termomodernizację starszych budynków.
Podaż domów na rynku wtórnym będzie rosła, co wynika z nieuniknionej demografii. Populacja Polski spada, a co za tym idzie do sprzedaży będą trafiały nadmiarowe, niezamieszkane już domy.
Wadą starszych domów (mówimy tu teraz głównie o budownictwie z czasów PRL-u, a więc o tzw. nieciekawych kostkach) jest nieatrakcyjny wygląd. Jednak jest na to rozwiązanie – można zamówić projekt lub skorzystać z gotowego projektu rearanżacji takiego budynku, który dzięki temu kompletnie zmieni wygląd. Można maskować jego bryłę lub wręcz odwrotnie, uwydatniać ją – prosty modernizm może być atrakcyjny, o ile się go odpowiednio dopracuje.
Z kolei największym atutem starych domów, podobnie jak perelowskich bloków, okazuje się lokalizacja. W większych miastach często są postawione w miejscach bardzo atrakcyjnych, dających dyskrecję i spokój, a jednocześnie łatwy i szybki dostęp do centrum.
Oddzielna grupa to domy w małych miejscowościach, na wsiach i na terenach podmiejskich. One mogą liczyć na wzrost popularności ze względu na covidowe zmiany na rynku pracy. Coraz więcej osób pracuje w trybie zdalnym lub hybrydowym (czyli mieszanym). W związku z tym nie musi codziennie przyjeżdżać do położonego w mieście biura, a co za tym idzie – nie musi też mieszkać w mieście. Pojawia się więc realna perspektywa wybrania domu zamiast mieszkania, za te same pieniądze. Przy zdalnym trybie pracy odległości liczone nawet w kilku dziesiątkach kilometrów nie są przeszkodą, ponieważ dojazd do biura będzie się odbywał sporadycznie.