Osoby, które liczyły na spadek cen nieruchomości w wyniku pandemii będą zawiedzione. Wszystko wskazuje na to, że obecne warunki pozwolą na utrzymanie ich na dotychczasowym poziomie.
Po miesiącach spadków widać lekkie odbicie na rynku nieruchomości, a sierpień był czwartym z rzędu miesiącem wzrostowym. Nadal jednak wartości te nie wróciły do poziomu z marca pandemii. Zwiększyła się ilość sprzedawanych mieszkań, a w życie wchodzą plany zakupowe sprzed koronawirusa. Dodatkowo banki zaczęły łagodzić wymagania wobec kredytobiorców, które w związku z pandemią zostały mocno zaostrzone, a to otwiera drogę do zakupu osobom, które jeszcze kilka miesięcy temu nie spełniały bankowych kryteriów. Niskie stopy procentowe nie tylko sprzyjają zaciąganiu kredytów hipotecznych, ale wobec braku alternatywnych sposobów na inwestowanie, zachęcają do lokowania kapitału właśnie w nieruchomościach. Wzrost popytu wpływa na utrzymanie cen mieszkań na dotychczasowym poziomie.
Wobec spadku ilości sprzedawanych mieszkań w drugim kwartale roku, część deweloperów zdecydowała się na reorganizację swoich planów inwestycyjnych i wstrzymanie się z budową nowych obiektów. Jeśli tendencja ta zostanie utrzymana, spadek podaży mieszkań może dodatkowo wpłynąć na stabilizację cen. To pokażą jednak ostatnie miesiące roku.
W niektórych lokalizacjach, np. w Krakowie i Warszawie, ceny ofertowe ponownie zaczęły rosnąć w porównaniu do wartości z marca, a ilość dni ekspozycji ofert uległa zmniejszeniu. Oznacza to rosnącą aktywność kupujących. Wysokie ceny mieszkań w miastach oraz towarzyszące nam od kilku miesięcy liczne obostrzenia związane z pandemią spowodowały, że zmieniają się preferencje kupujących. Dla osób, dla których domy jednorodzinne są poza zasięgiem, albo szukających kompromisu między domem a mieszkaniem, coraz atrakcyjniejsze stają się szeregówki.
Widać to gołym okiem, rosnące osiedla domów szeregowych pojawiają się w miejscowościach ościennych przy aglomeracjach. Eksperci przewidują jednak, że zwiększone zainteresowanie tego typu nieruchomościami nie będzie stałym trendem, który odbiłby się istotnie na największych rynkach. Rozwiązanie to posiada bowiem pewne mankamenty, jak spora odległość od centrów miast, czy dopiero powstająca infrastruktura. A to oznacza nie tylko brak utwardzonej drogi, ale często również komunikacji miejskiej, szkół, przedszkoli czy sklepów, które pojawiać się będą w miarę rozwoju i rozbudowy okolicy.
Poza tym inwestycje takie są dla deweloperów mniej opłacalne, a przy tym sprzedają się dłużej, dlatego też nie należy się spodziewać, że firmy deweloperskie to właśnie na szeregówkach i domach jednorodzinnych będą się koncentrować. Nadal najatrakcyjniejszym rynkiem pozostają dla nich dynamicznie rozwijające się miasta.