Błąd w ustawie pozwoli stawiać budynki bliżej granicy działki?

Niewielki błąd w ustawie i problemy z jednolitą interpretacją przepisów mogą sprawić, że firmy specjalizujące się w patodeweloperce będą miały nowy sposób na zarobek. Kosztem komfortu przyszłych mieszkańców możliwe będzie nadmierne zagęszczenie budynków, a tym samym zwiększeni liczby mieszkań dostępnych w ramach jednej inwestycji.

Mianem patodeweloperki określa się działania niektórych przedsiębiorców z branży budowlanej, którzy za wszelką cenę starają się maksymalizować swoje zyski. W wielu przypadkach odbywa się to poprzez ograniczenie funkcjonalności nowych inwestycji oraz jakości ich wykonania. Działania takie często są realizowane z obejściem obowiązujących przepisów lub z ich całkowitym pominięciem.

Brak przestrzeni na nowych osiedlach

Patodeweloperka uznawana jest za nieetyczną, ponieważ nabywcy często nie są świadomi wad nieruchomości lub je akceptują ze względu na niższe koszty. W praktyce wiele problemów z jakością użytych materiałów i wykonania prac budowlanych, zastosowaniem niewłaściwych technologii lub opracowaniem niefunkcjonalnego projektu, pojawiają się dopiero w trakcie użytkowania nieruchomości.

Jednym z elementów patodeweloperki jest chęć wykorzystania jak największej powierzchni działki pod zabudowę, a tym samym przygotowana większej liczby lokali na sprzedaż. Realizowane jest to kosztem zieleni i terenów do odpoczynku, wygodnych ciągów komunikacyjnych i dróg dojazdowych, miejsc postojowych czy placów zabaw. Patodeweloperzy starają się stawiać budynki tak gęsto, jak jest tylko możliwe, pomijając takie aspekty, jak prywatność mieszkańców czy odpowiednie nasłonecznienie mieszkań.

Błąd w ustawie i problemy z interpretacją przepisów

W październiku zeszłego roku została wprowadzona nowelizacja przepisów, która miała na celu uporządkowanie zasad realizacji inwestycji mieszkaniowych. Jedną z istotniejszych zmian było zwiększenie odległości między granicą działki a linią zabudowy dla budynków wielorodzinnych. Aby dać mieszkańcom więcej przestrzeni i zapewnić więcej prywatności, budynki wyższe niż 4 kondygnacje zostały odsunięte od granicy działki o 5 metrów. Wcześniej odległość ta mogła być mniejsza, przez co sąsiedzi w tak wybudowanych budynkach mogą sobie zaglądać w okna.

W paragrafie 12 ustęp 1 punkt 2 rozporządzenia pojawił się jednak spójnik „lub” zamiast „i”, co zmienia znaczenie przepisów i utrudnia ich interpretację. Zgodnie z tym zapisem budynek może powstać w odległości zaledwie 3 metrów od granicy działki, jeśli będzie do niej zwrócony ścianą pozbawiona okien lub drzwi.

Zgodnie z zapisem, wystarczy, żeby na ścianie budynku nie było okien lub drzwi, aby przesunąć cały budynek bliżej sąsiadów. W zamyśle twórców ustawy chodziło o konieczność spełniania obu warunków jednocześnie. Miał być wymagany zarówno brak okien, jak i drzwi, aby zmniejszyć minimalną odległość.

Chociaż część prawników jest innego zdania, to taki zapis może być różnie interpretowany, co stwarza przestrzeń do nadużyć. Patodeweloperzy mogą wykorzystać ten zapis i doprowadzić do nadmiernego zagęszczenia budynków kosztem komfortu mieszkańców i ładu przestrzennego. Brak jednoznacznych interpretacji może jednocześnie doprowadzić do chaosu i opóźnień w wydawaniu pozwoleń na budowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.