Zapaść demograficzna na polskiej prowincji – domy stracą na wartości?

Chłopczyk w wózku pokazuje na coś palcem, obok niego kuca około dziesięcioletnia dziewczynka

Od czasu do czasu portale internetowe obiegają informacje o domach w malowniczych, włoskich miejscowościach sprzedawanych za symboliczną kwotę lub nawet oddawanych. Clickbaitowy tytuł okazuje się prawdą, ponieważ wiele śródziemnomorskich miasteczek boryka się z bardzo poważnymi problemami demograficznymi. Prościej mówiąc – wymierają. Starzy ludzie odchodzą, a młodzi nie chcą mieszkać na prowincji i migrują do głównych aglomeracji. To dlatego lokalne władze zaczynają desperacko przyciągać nowych “osadników”. To, co do niedawna wydawało się odległą ciekawostką, być może już niebawem zawita także do nas – według danych Polska powiatowa się wyludnia.

Jeśli spojrzeć na dane demograficzne dotyczące całego kraju, widać, że Polska już znajduje się w niezłych tarapatach, a będzie gorzej. Od wielu lat przyrost naturalny jest ujemny, co oznacza, że więcej Polaków umiera niż się rodzi. Co gorsza – ten niekorzystny trend się nasila. Demografowie biją na alarm, a politycy próbują ratować sytuację programami wspierającymi dzietność (chociażby programami nastawionymi na mieszkaniówkę i dającymi benefity rodzinom wielodzietnym, jak np. możliwość wzięcia kredytu hipotecznego bez wkładu własnego, a następnie jego częściowej spłaty przez rząd, w ramach tzw. spłaty rodzinnej, naliczanej od drugiego i kolejnych dzieci). Wydaje się więc, że wszyscy zdają sobie sprawę z powagi zagrożenia. Jednak jeśli odpowiednio zinterpretujemy dane, okazuje się, iż rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Mianowicie – dużo gorzej.

Po rozłożeniu danych demograficznych na poszczególne regiony i miejscowości, okazuje się, że największe miasta radzą sobie świetnie. Dzięki dużej liczbie napływowej ludności odnotowują wzrost populacji. Nietrudno więc zgadnąć, iż robią to kosztem innych regionów. Dlatego prowincjonalne miasteczka oraz wsie znajdują się w dużo gorszej sytuacji demograficznej niż wynika to ze średnich wartości dla całego kraju. W niektórych miejscach proporcja narodzin do zgonów to nawet 1 do kilkunastu! Co to oznacza w praktyce? Że coraz więcej położonych na uboczu miejscowości ma przed sobą perspektywę zostania “miastami duchów” – starzy ludzie umierają, a młodzi szukają szczęścia w dużych miastach lub za granicą. Należy też pamiętać, że osoby starsze nie utrzymają same infrastruktury miasteczek i gmin – bez młodych te miejsca czeka powolna śmierć.

Lokalne władze zaczynają sobie zdawać z tego sprawę. Jak mogą temu zaradzić? Jedno z rozwiązań to właśnie te domy za darmo, znane z ciekawostek o Włoszech. Czy w takim razie w niedalekiej przeszłości także u nas ujrzymy takie ogłoszenia – zachęcanie do przeprowadzki perspektywą otrzymania domu za symboliczną złotówkę?

Co istotne – wyludnienie nie jest problemem dotyczącym wszystkich pozamiejskich lokalizacji. Gminy ościenne największych ośrodków miejskich radzą sobie świetnie, czasami nawet lepiej niż stolice ich regionów (sporo ciekawych danych dostępnych jest w raporcie portalu Nieruchomosci-online.pl “Krajobraz lokalnych rynków nieruchomości”). Wynika to z tego, że w Polsce nasila się trend suburbanizacyjny – coraz więcej osób zamiast mieszkania w mieście, wybiera dom pod miastem. Jednak jest to specyficzna sytuacja. Oprócz tych bogatych, nowoczesnych gmin, istnieje przytłaczająca większość miejsc, gdzie infrastruktura jest w opłakanym stanie, a komunikacja publiczna nie istnieje, przez co takie miejscowości są niejako odcięte od świata. Nietrudno zgadnąć, że lokalne władze będą miały ogromny problem, aby kogokolwiek tam przyciągnąć, nawet oferując domy za darmo.

Jednak nie wszystkie wymierające miejsca tak wyglądają. Wśród nich są też miejscowości, które w ostatnich dwudziestu latach intensywnie korzystały ze środków unijnych i krajowych, dzięki czemu obecnie wyglądają schludnie i nowocześnie, a do tego mają udogodnienia typu boiska Orlik. Czy takie miejsca mają lepsze perspektywy na przyciąganie nowych mieszkańców? Patrząc na długoterminowe prognozy – raczej nie. Eksperci spodziewają się, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat większość ludzkości skupi się w największych miastach.

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.